Już nie raz opisywałam Wam moją drogę od studentki prawa do Nail Educatora. Jeśli nie znacie tej historii, zajrzyjcie do poniższego linku ???
Warto przeczytać moją wypowiedź. Zwłaszcza w chwilach zwątpienia w swoje umiejętności. Serio, przekonajcie się. Moja ścieżka w branży beauty nie była usłana różami, jak się wielu osobom wydaje. Musiałam udowodnić, że mam dość siły i uporu, aby porzucić, studia prawnicze na rzecz stylizacji paznokci. Do wszystkiego doszłam sama (oczywiście mąż i rodzina mnie wspierali). Mam na myśli fakt, że otworzyłam salon bez żadnego przygotowania, przeszkolenia. Ach, młodość… Teraz patrzę na tamten czas z zupełnie innej perspektywy, ale wówczas nie było wcale różowo. Klienci nie dobijali się drzwiami i oknami, jak sobie wyobrażałam. Z czasem się polepszyło a mój apetyt rósł. Zaczęłam coraz więcej ćwiczyć zdobienia, nadeszły pierwsze medale z mistrzostw. Biznes się rozkręcił, a ja odważyłam się zostać szkoleniowcem, weszłam we współpracę z firmą kosmetyczną. Pod ich sztandarem doszkalałam się oraz prowadziłam własne szkolenia i kursy. Po jakimś czasie stałam się marką samą w sobie i wzięłam sprawy we własne ręce.
Dziś, z perspektywy czasu, żałuję jedynie, że nie rozpoczęłam swej ścieżki w świecie stylizacji paznokci od porządnych szkoleń. Dobre chęci i wiara we własny sukces są oczywiście potrzebne, ale mogłam zaoszczędzić sobie czasu i środków oraz uprościć drogę do dzisiejszego miejsca.
Raz jeszcze zachęcam Was do przeczytania mojej historii ????